RUNDA 1 - Opakowanie
Oba kosmetyki kryją się w wygodnych plastikowych słoiczkach. Szerokie zakrętki zapewniają swobodny dostęp do zawartości a jednocześnie dobrze chronią przed przypadkowym wylaniem się produktu - są szczelne. Joanna ciut bardziej przyłożyła się do jakości materiału - już na pierwszy rzut oka widać że plastik jest tutaj trwalszy - w tym biedronkowym obtłukł mi się rant od spodu pojemnika, a naprawdę nie rzucałam nim w męża ;) Szata graficzna zdecydowanie bardziej na korzyść Joanny - jaśniejsza, dopasowana i stonowana. Borówka to taki mały smutas z brudnoczerwoną zakrętką...
Wynik rundy: 1:0 dla oliwki
RUNDA 2 - Zapach i kolor
Jestem wzrokowcem z wyczulonym nosem, zwracam zatem w kosmetykach szaloną uwagę na te dwa aspekty. Może nie do końca słusznie - w końcu coś nie musi ślicznie wyglądać czy uwodzić zapachem żeby działać - ale już tak mam ;) Oliwka to energetyczna zieleń - już od samego patrzenia poprawia się nam humor. Pachnie intensywnie i zdecydowanie ale nienachalnie a w zetknięciu ze skórą aromat jest niesamowity. Borówka jest lekko szarobura - miks bordo z fioletem. Zapach też mocno charakterystyczny, raczej nie skojarzyłabym go z jagodami. Zbyt intensywny i ciut chemiczny...
Wynik rundy: 1:0 dla oliwki
RUNDA 3 - konsystencja
Joanna w opakowaniu wygląda na dość rzadką, łatwo się przelewa. Jednak po nałożeniu na skórę nie ześlizguje się z niej i nie spływa. Dobrze się rozprowadza, dając delikatną pianę. BeBeauty sprawia wrażenie dość zwartego, jednak po aplikacji szybko się rozwarstwia - żel spływa a na skórze pozostają tylko elementy ścierające. Drobinki w obu przypadkach nie należą do najtwardszych, to nie te zdzieraki w wersji hardcore ;) Jednak ja taką opcję lubię najbardziej - idealnie nadają się do użycia choćby i co drugi dzień.
Wynik rundy: 1:1
RUNDA 4 -działanie
Oba peelingi świetnie nadają się do masażu w czasie kąpieli. Skóra po użyciu jest porządnie oczyszczona i odświeżona a także niesamowicie gładka. Oliwka dodatkowo przyjemnie nawilża, pozostawiając ciało elastyczne i miękkie w dotyku. U borówki ciut z tym gorzej, choć tylko odrobinę ;) Ona z kolei zapewnia nam więcej natury - w składzie łupinki orzecha włoskiego, pestki moreli, czarna porzeczka i oczywiście ekstrakt z borówki.
Wynik rundy: 1:1
AND THE WINNER IS...
...zdecydowanie oliwka od Joanny!!! Lepiej działa, ma porządną konsystencję, piękny kolor i uwodzący zapach. Choć po borówkę sięgam dość często, to jednak ta zielona galaretka jest na chwil obecną moim numerem 1 :)
Który z tych dwóch peelingów wygrałby starcie w waszej łazience?
Rewelacyjny post :) Też bardzo lubię peelingi :) muszę spróbować tego od Joanny :)
OdpowiedzUsuńja czaję się teraz na ten o zapachu bzu z tej samej serii :)
UsuńMiałam ochotę na borówkę, ale słyszałam sceptyczne opinie. Tego z Joanny nie widziałam jeszcze w sklepie, ale kolor jest super.
OdpowiedzUsuńmiałam kupic jeszcze mango z tej biedronkowej serii ale jak się zorientowałam to już pustki na półkach były ;)
UsuńNO no piękne foteczki a co do peelingów tego od BeBeauty nie ma w mojej Biedronce żadnej a są 4 w mieście
OdpowiedzUsuńone były chyba jakoś na czasowej promocji, u mnie już też nie ma...
UsuńWiedziałąm, że oliwka wygra ten pojedynek. Peelingi z Joanny z tej serii sa sietne, kocham BEZ!
OdpowiedzUsuńBeBeauty powinien jednak dostać punkt dodatkowy za to, że tam zdzieramy się naturą a w Joannie plastikiem :)
wzięłam to pod uwagę w zestawieniu, ale ten plus zniwelował minus za słabe nawilżenie skóry ;)
UsuńFajny pojedynek-lubię takie posty porównawcze;) co prawda nie miałam żadnego z wyżej opisanych peelingów, ale jak będę miała zamiar kupić to zdecydowanie wybiorę ten z Joanny;)
OdpowiedzUsuńJa mam od bebeauty winogrono, ale stoi i czeka na swoją kolej, na Joannę co nie mogę się zebra. Oglądałam ja kilkukrotnie, ale wydaje mi sie taka mega rzadka :)
OdpowiedzUsuńto właśnie to o czym pisałam - Joanna się przelewa w słoiku ale ze skóry wcale nie ucieka i fajnie się jej trzyma :)
UsuńŚwietne porównanie! Ta oliwka ma przepiękny kolor ♥
OdpowiedzUsuńU mnie tez oliwkowy raczej by wygrał, mimo, że nie przepadam za tym zapachem ;p Wygląd czerwonego jakiś taki nieprzyjemny dla oka- dziwny ;p
OdpowiedzUsuńJa chyba wolałabym borówkę, ale skoro pachnie chemicznie... :P Mam peeling winogronowy z BB, ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńWybrałabym peeling z Joanny, ale nie tylko dlatego, że firma jest moją imienniczką. Bardzo dużą uwagę zwracam na zapachy, a piszesz, że peeling ma świetny zapach ;) I ten kolor ;) i konsystencja! Wszystko jest na plus! :)
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam peelingi i ten z Joanny mnie kusi ! :)
OdpowiedzUsuńA ja bym wybrała borówkę, bo nie lubię oliwkowych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńLubię takie porównania :) osobiście postawiłabym jednak na borówkę :)
OdpowiedzUsuńŚwietne porównanie, choć wybrałabym borówkę, nie przepadam za oliwką.
OdpowiedzUsuńA ja też tak mam z zapachami, wybieram pod wpływem aromatu, mam wtedy wrażenie, że lepiej działają.
Mnie nie pytaj:P Patrząc na opis oliwka, chociaż gdybym sama testowała to być może borówka- zapachem podbiłaby serce:)
OdpowiedzUsuńKolorystycznie oliwka górą więc i ja pewnie bym wolała oliwkę...:)
OdpowiedzUsuńnie miałam tego peelingu z Joanny więc u mnie wygrywa borówka BeBeautty ;)
OdpowiedzUsuńoliwka ma rewelacyjny kolor:D
OdpowiedzUsuńCudowny ma kolor ta oliwa Joanny :D
OdpowiedzUsuńna obydwa zacieralam rece :)
OdpowiedzUsuńMam biedronkową borówkę. Początkowo jej zapach wydawał mi się wspaniały. Niestety, im dłużej romansowałam z nim, w mojej niezbyt dużej łazience, tym gorzej to znosiłam. Zapach zaczął być drażniący, duszący. Chyba, raczej, na pewno - nie. Słabo też zdziera. No cóż. Znowu okazałam się łasa, na nowe kąski, zupełnie niepotrzebnie.
OdpowiedzUsuń