Hej :)
Testowanie maskar Wibo/Lovely uważam za zakończone, dziś zatem czas na recenzję ostatniej z nich czyli False Lashes, Maskary nadającej efekt sztucznych rzęs od Lovely. Czy obietnice producenta się sprawdziły? I która z całej trójki najbardziej przypadła mi do gustu? Zapraszam do lektury :)
Na stronie producenta przeczytamy o niej:
Mascara False Lashes nadająca spektakularny efekt sztucznych rzęs dzięki swoim licznym umiejętnościom. Pogrubia, wydłuża, maksymalnie podkręca i podnosi rzęsy nadając spojrzeniu jeszcze bardziej uwodzicielski charakter. Teatralna oprawa oczu dzięki prostej aplikacji za pomocą tuszu i odpowiednio wyprofilowanej szczoteczki.
Moja opinia:
Test tej maskary zostawiłam sobie na deser, skuszona obietnicą producenta "efekt sztucznych rzęs", to właśnie po niej obiecywałam sobie najwięcej. Niestety, zawiodłam się...
Ale po kolei :)
Opakowanie tuszu jest spore (11 ml), obłe w kształcie i w krzykliwym kolorze fuksji. Na pewno nie przeoczymy go na sklepowej półce ;) Błyszczące napisy są jednak fatalnej jakości - ścierają się przy każdorazowym użyciu. Pewnie nim tusz się skończy, nie będzie już na niej ani pół literki ;)
Szczoteczka także jest sporych rozmiarów. Miałam już styczność z podobnymi, jednak z tą wyjątkowo ciężko się współpracuje ;) Nabiera zbyt dużo tuszu - osiada on w nadmiarze zwłaszcza na jej końcu. Ciężko się nią manewruje, pomalowanie krótkich rzęs w kącikach oczu to nie lada wyczyn, zatem albo sobie odpuszczam, albo ryzykuję umazanie skóry wokół oczu maskarą.
Konsystencja tuszu jest kremowa, jednak jak dla mnie za gęsta. Zbyt mocno oblepia szczoteczkę i w rezultacie skleja rzęsy. Trzeba więc porządnie zetrzeć nadmiar maskary o kant opakowania przed umalowaniem rzęs, lub poświęcić wyjątkowo dużo czasu na rozczesanie już umalowanych (i sklejonych). Nie takiego rozwiązania szukam...
Żeby nie było że tylko się czepiam ;) Tusz ma wyjątkowo intensywny czarny kolor, dzięki czemu już jedna warstwa daje oku ładną oprawę. Trzyma się w nienaruszonym stanie cały dzień, nie osypuje i nie kruszy. Jednocześnie bezproblemowo się go zmywa i nie podrażnia oczu.
Jednak obietnica efektu sztucznych rzęs to tylko chwyt reklamowy. Moje po umalowaniu są lekko pogrubione i uniesione, spodziewałam się bardziej spektakularnego efektu. Niestety ten tusz to przeciętniak jakich wiele w każdej drogerii, sprawdził się najsłabiej z całej trójki.
A tak prezentuje się na rzęsach:
Moja ocena: 3 / 5
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: drogerie Rossmann
Podsumowując, mój faworyt z nowej trójki Wibo/Lovely to Volume Booster, drugie miejsce przypada Lift Lash XXL Volume, zaś trzecie opisanej w tym poście False Lashes. A jak wygląda wasz ranking?
Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.
Oj okropna szczotka, nie lubię takich :)
OdpowiedzUsuńi mnie nie przypadła do gustu ;)
UsuńA ja go polubiłam, pomimo, że efektu sztucznych rzęs nie daje, to jednak bardzo ładnie prezentuje się na rzęsach. Ja niestety niebieskiego strawić nie mogłam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nigdy nie miałam tuszu z Lovely i chyba nigdy się nie skuszę, chyba nie ufam w 100% tej marce ;)
OdpowiedzUsuńEfektu sztucznych rzęs nie widać ;) U mnie 1 miejsce zajmuje niebieski, różowy jest na ostatnim ;)
OdpowiedzUsuńczyli co do różowego mamy podobne zdanie ;)
UsuńHm, nie wygląda zachęcająco. Tusze z niskiej półki kompletnie do mnie nie przemawiają, mam z Wibo i pierwszy efekt był super a teraz nie mogę nim spokojnie pomalować rzęs.
OdpowiedzUsuńTen tusz ma łudząco podobne opakowanie do tuszu Maybelline ;)
dokładnie, to pękate opakowanie i mnie kojarzy się z Maybelline :)
Usuńa ja właśnie ten najbardziej polubiłam spośród całej testowanej trójki ;) Fakt, że efekt sztucznych rzęs to nie jest, ale jest nieźle ;)
OdpowiedzUsuńa ja najbardziej polubiłam się z pomarańczowym, boosterem:)
UsuńMint, mamy podobne odczucia :)
UsuńOpakowanie ma ładne, szczoteczka- no cóż z moja męczę się tak samo, ale tylko dlatego, że daje ładny efekt. Szkoda, że brzydko skleja rzęsy.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tą szczoteczką, o nie ;)
OdpowiedzUsuńNo szczoteczka niestety mnie też tak średnio pasuje... i mam podobne odczucia do Twoich...:) kolejnym razem raczej zdecyduje się na coś innego
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, chociaz ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, ale mam nadzieję ze Ci sie spodoba;) pozdrawiam:) kamiladzwonkowska.blogspot.com
Szczotka jest spora, ale znalazłam swoją metodę, aby nie brudzić powiek.
OdpowiedzUsuńLubię ją za to jaki daje efekt na moich rzęsach.
Co do mojego rankingu ...niebieska - różowa - i na szarym końcu pomarańczowa.
UsuńMyślałam, że to Maybelline. Co do efektu to faktycznie taki sobie.
OdpowiedzUsuńja preferuję szczoteczki silikonowe:)
OdpowiedzUsuńZostałaś otagowana ;)
OdpowiedzUsuńhttp://olsniewaj.blogspot.com/2013/03/tag-rozrywka-blogowa.html
dziękuję bardzo :)
OdpowiedzUsuńco do tuszy... ja ostatnio natrafiłam na dość ciekawy tusz, pewnie niedługo jak znajdę chwilkę to dodam jego recenzję także zapraszam ;).
pozdrawiam :*
+ obserwuję ;)
Ja ją nawet polubiłam, chociaż nie pobije Volume Booster'a :)
OdpowiedzUsuńpowiem ci ten tusz a dokladniej opakowanie robi na mnie takie wrażenie że az cięzko coś powiedzieć:D:D
OdpowiedzUsuńWczoraj zakpupiłam ten tusz. Ciekawa jestem jak sie u mnie sprawdzi.
OdpowiedzUsuń