Od producenta:
Peeling:
Uwodzący zapachem sorbetu ze świeżych owoców leśnych, peeling drobnoziarnisty do ciała z L-karnityną, kofeiną i algami.
• Usuwa martwe komórki naskórka.
• Pobudza mikrokrążenie i regeneracje.
• Rewelacyjnie wygładza skórę.
• Pozostawia na skórze kuszący zapach, któremu trudno się oprzeć.
Krem:
Uwodzący zapachem sorbetu ze świeżych owoców leśnych, silnie nawilżający krem do pielęgnacji ciała z kwasem hialuronowym oraz olejkami arganowym i migdałowym.
• Intensywnie nawilża.
• Regeneruje i spowalnia wiotczenie skóry.
• Nadaje jedwabistą gładkość.
• Pozostawia na skórze kuszący zapach, któremu trudno się oprzeć.
Moja opinia - peeling:
Elastyczna i miękka tuba przyodziana została w naprawdę soczyste kolorki - delikatna szachownica w jagodowym odcieniu cieszy oko i zwraca uwagę. Z przodu zalotnie spogląda na nas klasyczna piękność w stylu pin-up, na odwrocie istotne informacje (także po angielsku i rosyjsku) oraz skład kosmetyku. Zamknięcie na zatrzask daje swobodny dostęp do wnętrza, działa sprawnie, nie zacina się - jest łatwe do podważenia nawet mokrą dłonią.
Jeśli chodzi o peelingi lubię dość mocne zdzieraki. Niestety tutaj nie ma się co łudzić, drobinki są naprawdę mikroskopijnych rozmiarów, i choć jest ich sporo to ledwie muskają ciało. Mam wrażenie że wcale nie usuwają martwego naskórka i w sumie gdyby ich tam nie było chyba nie odczułabym różnicy... Idealnie pasowałoby zatem do tego kosmetyku określenie "żel delikatnie peelingujący". Konsystencja przyjemna, odpowiedniej gęstości - nie spływa z ciała po nałożeniu, daje się ładnie rozprowadzić na skórze.
Zapach peelingu mnie rozczarował... Spodziewałam się miksu malin, jeżyn i borówek tymczasem pachnie ... cytrusowo, i do tego mocno chemicznie. Moje pierwsze skojarzenie (i nie tylko moje - mąż miał dokładnie takie samo) to pamiętny Visolvit, który był szczytem marzeń w czasach naszego dzieciństwa :D Wyjadany wprost z saszetki delikatnie musował i pachniał niby-pomarańczowo - i dokładnie ten sam aromat tu odnalazłam :) Na szczęście nie jest trwały, znika z ciała chwilę po osuszeniu skóry.
Skład kosmetyku jaki jest – każdy widzi – szału nie ma... O ile z reguły SLS krzywdy mi nie robi, tak tutaj jego zaszczytne drugie miejsce, w połączeniu z mnóstwem PEG-ów i innych wątpliwej potrzeby składników sprawia, że moja skóra po myciu jest sucha jak tarka. Łuszczy się do tego niemiłosiernie, szczególnie na łydkach – tutaj każde zetknięciem z materiałem (spodnie, rajstopy) wywołuje falę maleńkich łusek opadających na ziemię.
Jak zatem widać kosmetyk nie sprostał zadaniom, jakie postawił przed nim producent. Nie zauważyłam by skóra zyskała na jędrności, nie mogę także powiedzieć że jest gładka czy zregenerowana. Stała się za to mocno przesuszona, tylko naturalny olejek migdałowy jest w stanie przywrócić ją "do życia". Rozczarował mnie zapach, a tak wiele sobie po nim obiecywałam. Piękne opakowanie to w tym wypadku wszystko, co zasługuje na pochwałę...
Moja ocena: 1 / 5
Cena: 17-18 zł / 200 g
Dostępność: bezproblemowa
***********************************
Moja opinia – krem:
I tutaj tubka jest w stanie skusić nas
do zakupu prężąc się dumnie na drogeryjnej półce. Bliźniaczo
podobna do opakowania peelingu ale ciut bardziej "na bogato"
– do fioletowej szachownicy dodano delikatnego połysku, tubka
przyjemnie mieni się w świetle żarówek. Pani Berry i tutaj z
zadziornym spojrzeniem konsumuje ogromnego lizaka ;)
Aromat kremu jest przedłużeniem linii zapachowej peelingu, choć na swoje szczęście jest dużo bardziej delikatny. Ponownie wdziera się w nozdrza wspomnienie Visolvitu, ale ile można przywodzić na myśl dzieciństwo?!?! Po zetknięciu ze skórą perfumowany dodatek dość szybko wietrzeje i pozostawia dość łagodny zapach. Nadal jednak jest mu bardzo daleko do aromatu sorbetu ze świeżych owoców leśnych.
Balsam ma delikatnie liliowy kolorek i niezbyt gęstą konsystencję. Plus za łatwość aplikacji – otworek dozujący ładnie go podaje, trzeba się bardzo starać żeby przedobrzyć ;) Ładnie łączy się ze skórą, szybko w nią wnika, nie pozostawia tłustego czy lepkiego filmu a tym samym nie plami ubrań – można je wkładać tuż po aplikacji.
Analizując skład zobaczyć można, że
flagowe olejki którymi kusi opis kosmetyku znaleźć można w
pierwszej połowie składu, kwas hialuronowy też nie wywędrował
zbyt daleko, jest zatem szansa że ich ilość będzie choćby ciut
większa niż śladowa. Działanie kremu przyjemne ale bez szału –
dla niewymagającej normalnej skóry będzie w sam raz, mojej
przesuszonej działaniem swojego kompana nie wystarcza. Nawilża,
choć nie jest to jakiś spektakularny efekt, w połowie dnia skóra
na nowo jest nieprzyjemnie ściągnięta. Ciut ją wygładza, ale
regeneracji nie zauważyłam. Spowolnienia wiotczenia skóry nie
ocenię, bo z tym całe szczęście nie mam jeszcze problemów ;)
Krem, podobnie jak i jego poprzednik, nie zachwyca. Nawilżenie przeciętne, pozostałe właściwości pielęgnacyjne również ledwie zauważalne, zapach zupełnie niezgodny z obiecywanym. Jest przeciętniakiem jakich wielu na sklepowych pólkach, no, może ciut ładniej ubranym...
Moja ocena: 2 / 5
Cena: 15-16 zł / 200 ml
Dostępność: bezproblemowa
Duet Lady Berry zawiódł mnie sromotnie, jestem ciekawa jak sprawdził się u Was? A może miałyście którąś z pozostałych wersji zapachowych?
Dostępność: bezproblemowa
Duet Lady Berry zawiódł mnie sromotnie, jestem ciekawa jak sprawdził się u Was? A może miałyście którąś z pozostałych wersji zapachowych?
Slyszalam ze sa dobre :-)
OdpowiedzUsuńno niestety u mnie się nie sprawdziły...
UsuńCzytałam już sporo notek na ich temat i Twoja ostateczna ocena tych kosmetyków nie jest dla mnie zaskoczeniem. Niestety (albo stety) nie przypadło mi w zaszczycie testowanie tych kosmetyków, jednak miałam okazję wąchać je w Rossmannie i zapach niestety też mnie nie zachwycił ;(
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem nie masz czego żałować że nie dostałaś się do testów ;)
UsuńSzkoda, miałam je ochotę kupić. Fajne opakowanie w dużej mierze kusi.
OdpowiedzUsuńopakowanie to niewątpliwie ich najlepszy punkt :)
UsuńMiałam ten dokładnie balsam do Ciała, ale już w tubce mnie odstraszał jego zapach. Dałam go koleżance, która się w nim zakochała! Niedawno kupowałam dla niej kolejne opakowanie i kupiłam jej jeszcze Marine - ten niebieski - on pachnial cuenie
OdpowiedzUsuńja zawiedziona Lady Berry już nawet nie odważyłam się powąchać w drogerii pozostałych ;)
Usuńszkoda, że nie zachwycają, bo opakowanie wskazywałoby na coś innego :/ dobrze, że jeszcze ich nie kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńjak to mówią: nie wszystko złoto co się świeci ;)
Usuńa ja bylam tak napalona na te produkty dobrze ze nie kupilam
OdpowiedzUsuńNo tak, miałam te same produkty, jak może pamiętasz :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mamy bardzo podobne opinie, choć jeśli chodzi o zapach... oczywiście niewiele ma on wspólnego z jeżynami, ale moim zdaniem brzydki nie jest :)
brzydki może i nie, ale cytrusom raczej daleko do lasu ;))
UsuńKuszą mnie opakowaniami, ale chyba sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuńuwierz mi - ładne opakowanie to nie wszystko ;)
UsuńSzkoda, że zapachy nie zachwycają.
OdpowiedzUsuńi ja żałuję...
UsuńOpakowania faktycznie mają zachęcające, tylko ja na inny zapach byłam "napalona" ale jak widać niepotrzebnie :) A ten peeling, to pewnie taki sam jak ten mój z Avonu z Planet Spa Bali Botanica :)
OdpowiedzUsuńnie znam tej linii Avon ale wnioskuję że to jakiś średniak ;)
UsuńJak zobaczyłam te opakowania to się zachwyciłam, jednak to kolejna zła opinia o nich, którą czytam, więc na pewni po nie nie sięgnę ;/
OdpowiedzUsuńlubię te markę ale tutaj ewidentnie się nie postarali...
UsuńTę serię wygrałam w jednym z blogowych konkursów. Początkowo mnie zachwyciły, ale jednak mnie przeszkadza ten zapach. Zbyt intensywny i na dłuższa metę męczący.
OdpowiedzUsuńdlatego kremu używam dość rzadko - góra raz na tydzień ;)
UsuńNie skusiłabym się na żaden z tych produktów. Skóra mojego ciała wymaga mocnego peelingu, zwłaszcza nogi, które regularnie depiluję i muszę zapobiegać wrastaniu włosków. Co do balsamu, to już samo paraffinum liquidum mnie zniechęca. Za połowę jego ceny mogę kupić kakaowy krem do ciała od Isany, który nie dość, że pięknie pachnie, to ma również całkiem ładny skład i jest mega wydajny :)
OdpowiedzUsuńświęte słowa, ja za tę cenę mam porządny naturalny olejek z Fitomedu, który działa rewelacyjnie!
Usuńjeszcze ich nie miałam
OdpowiedzUsuńnie przypadły mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPiękna sesja !
OdpowiedzUsuńOj ja też nie lubię takich delikatnych peelingów. Nie wiem jak pachniał Visolvit i co to było :P.
OdpowiedzUsuńvisolvit to komplet witamin i minerałów w jednej saszetce, przeznaczony do rozpuszczania w wodzie, jednak dużo smaczniejszy wyjadany wprost z opakowania ;)
UsuńSzkoda, że tak kiepsko się spisały, bo opakowania mają urocze:)
OdpowiedzUsuńano szkoda, szkoda...
Usuńnie przepadam za takimi produktami perfumowanymi
OdpowiedzUsuńJa również dostałam do testowania ale wersję Marine. Jestem zadowolona z mojego peelingu..mój jest piaskowy i lekko trący :)
OdpowiedzUsuńfajnie że jesteś zadowolona ze swojej serii :)
Usuńnie znam, korciła mnie inna wersja zapachowa
OdpowiedzUsuńMoja opinia o tej linii, (ja dostałam Sugar Baby) jest prawie identyczna. :)
OdpowiedzUsuńPeeling mnie irytował, uwielbiam mocne zdzieraki tego prawie nie czułam, zużyłam go z przymusu bo jakby nie patrzeć chciałam go bardzo zrecenzować skoro już Perfecta mi go dała.
Krem lepszy, ale nawilżenie szału nie robi.
Szkoda, bo opakowania piękne, a tak zmarnowane.
czyli w swoich odczuciach nie jestem odosobniona ;)
UsuńDla mnie zapach idzie na równi z działaniem więc na pewno bym po nie nie sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńKusiły mnie opakowania, ale po kolejnej kiepskiej opinii na ich temat raczej przejdę obojętnie obok nich.
OdpowiedzUsuńoj, szkoda że się nie sprawdziły... ładne opakowanie to nie wszystko
OdpowiedzUsuńUtwierdziłam się w przekonaniu, żeby ich nie kupować :/ Nad opakowaniami się postarali, ale szkoda, że zapomnieli o zawartości :/
OdpowiedzUsuńdokładnie - piękne opakowanie to niestety nie wszystko...
Usuńmam takie samo zdanie co do peelingu :)
OdpowiedzUsuńCóż, przynajmniej opakowania im się udały :)
OdpowiedzUsuńMiałam próbki kremów z tej serii i zapachy są okropne - sztuczne, chemiczne ... Oj nie skusiłabym się na pełnowartościowe opakowanie.
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne :) Wiem, że się powtarzam, ale muszę to napisać ;)
kolejny raz dziękuję :*
Usuńtakie słowa mogę czytać w nieskończoność ;)
Mam w planach ich zakup:):)
OdpowiedzUsuńktórą wersję zapachową wybrałaś?
Usuńslyszalam,że ta seria nie jest dosc udana,jak widać plotki okazuja sie prawdą w praktyce
OdpowiedzUsuńMiałam wersję "Miss Marine" i również zawiodłam się na tym duecie... Krem nie był taki zły, ale peeling - nie spełnić prawie żadnych obietnic, jakie składał nam producent. Szkoda...
OdpowiedzUsuńwidzę że twoja opinia jest zupełnie podobna do mojej...
Usuńkobieta z opakowania wygląda jak Maja Hyży ;)) a tak poważnie to zawsze przyciagaja mnie kosmetyki stylizowane na lata 60-te pin-up girl zawsze sprawia,ze lgne do danej szafy w drogerii czy perfumerii, zapach owoców lesnych tez nalezy do mojej ulubionej trójcy , dlatego jestem Ci totalnie wdzięczna za tą notke bo pewnie jutro nabyłabym ten kosmetyk podczas jutrzejszych zakupów
OdpowiedzUsuńkto to jest Maja Hyży?
Usuńchoć opakowania bardzo kuszą, to już nie pierwszy raz czytam, że nie są warte uwagi. Dodatkowo z Perfectą mam niemiłe wspomnienia, to i nie kupie na pewno nic z tej serii.
OdpowiedzUsuńja nie znam zbyt wielu ich kosmetyków ale do tej pory jeszcze żadnej nie dał takiej plamy...
UsuńCzytalam o nich sprzeczne opinie, ja sama jeszcze nie mialam i zdania nie posiadam :P
OdpowiedzUsuńsame słabe opinie o nich czytałam, chyba tylko opakowania mają fajne ;/
OdpowiedzUsuń