Witajcie weekendowo :)
Kilka dni temu otrzymałam maila z informacją, że zostałam zakwalifikowana do organizowanych przez serwis prekursorki.pl testów kremu Silor+B. Słyszałam o nim wiele dobrego, dlatego ta wiadomość niezwykle mnie ucieszyła i sprawiła że z niecierpliwością zaczęłam wypatrywać listonosza ;) Zjawił się wczoraj wieczorową porą i wręczył wyczekiwaną przesyłkę.
Otrzymałam Silor+B Organic Silica, regenerujący krem na noc o pojemności 30 ml. Moja radość nie trwała jednak długo...jedną z pierwszych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy podczas studiowania opakowania, był absurdalny termin przydatności do użycia...
Pomijam pomyłkę osoby odpowiedzialnej za ustawienie datownika, to jeszcze byłoby do przyjęcia. Ale biorąc pod uwagę fakt, że krem miał być testowany przez 30 dni, musiałabym go stosować po upływie terminu przydatności...Przyznam że to dość nietypowy sposób promocji...Zaintrygowana i ciut zbulwersowana całą sprawą postanowiłam napisać do organizatora testów. W odpowiedzi mogłam przeczytać między innymi:
"Celem testów kremu Silor+B jest wypróbowanie go w ostatnim okresie jego przydatności do używania.
Nie chcieliśmy wprowadzać Cię w błąd i produkt jest oczywiście zdatny do użycia.
Nie chcieliśmy wprowadzać Cię w błąd i produkt jest oczywiście zdatny do użycia.
Bardzo przepraszamy za brak tej informacji w mailu informującym o zostaniu testerką lub zapraszającym do testowania produktów.
Producent
kremu chce przedłużyć jego datę ważności do 9 lub nawet 12 miesięcy i
dlatego zależało mu na przetestowaniu produktu w ostatniej fazie jego
przydatności.
Wszystko w trosce o osoby, które będą go stosować i z zachowaniem wszelkich norm."
Okazuje się więc, że 50 wybranych przez organizatora osób miało stać się "królikami doświadczalnymi" i na własnej skórze sprawdzić jakie ewentualne reakcje może powodować stosowanie kremu na granicy daty ważności. Wydaje mi się że takie testy powinny mieć miejsce w laboratorium, pod okiem dermatologów a nie w na własną rękę w domowym zaciszu...A wystarczyło wspomnieć o tym w artykule informującym o naborze do testów, jeśli ktoś chciałby ryzykować, mógłby świadomie się zgłosić. Ja swojej skórze z pewnością nie będę robić krzywdy i kremu nie przetestuję...
Produkt do testów przekazał sklep ateraz.pl.
Czy któraś z Was także miała zostać "królikiem doświadczalnym" Silor+B. Jakie jest Wasze zdanie o takiej promocji marki?
Ja, cyrk na sali.
OdpowiedzUsuńHehe, no to wymyślili...brak słów. Ale niestety, jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne portale dla testerów i jak widać nie wszystkie stają na wysokości zadania.
OdpowiedzUsuńPrekursorki nie są takie zupełnie nowe, nigdy bym się po tym serwisie nie spodziewała podobnej sytuacji...
UsuńŻenada. Szkoda, że od razu nie uprzedzili...
OdpowiedzUsuńDokładnie, wtedy sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej...
Usuńale po co uprzedzać? może dziewczyny nie kapną się? przecież - według nich - testerka powinna piać z zachwytu, że w ogóle ma zaszczyt otrzymać coś za darmo
Usuńno i przecież testy są kosztowne, a po co wpędzać się w koszty jeśli można to przeprowadzić za bezcen praktycznie :/
wkurzyłam się...wrrr...
jestem pewna że gdyby postawili sprawę jasno od początku to i tak znalazłyby się desperatki skłonne zgłosić się do testów. i sprawa nie byłaby podejrzana, tak jak ma to miejsce teraz...
Usuńcóz moge napisac...brak słów
OdpowiedzUsuńbrak słów, a niesmak pozostaje...
Usuńno to nie za miło Cię potraktowali .. dobrze robisz że tego nie prztestujesz ;d
OdpowiedzUsuńa mam pytanko, jak zostaje się taka testerką, na jakiej stronie itp ? )
pozdrawiam i zapraszam - easy-life-easy-beauty-easy-fashion.blogspot.com
Małego, aczkolwiek jak bardzo ważnego szczegółu zabrakło już na samym wstępie w ofercie testowania, ... ja nie testuję tego specyfiku i jestem ciekawa czy któraś świadomie podejmie to wyzwanie.
OdpowiedzUsuńOby takie "akcje" dały również innym firmom do myślenia, że blogerka to człowiek a nie "królik doświadczalny".
Też jestem ciekawa ile z 50 wybranych do testów zechce ryzykować...i czy organizator stanie na wysokości zadania i coś zrobi z tą żenującą sytuacją...
UsuńByło mi przykro, że mi się nie udało, ale po przeczytaniu twojej wypowiedzi (i wypowiedzi kilku innych bloggerek zszokowanych datą) bardzo się cieszę z tego powodu. Widać firma szanuje ludzi;/
OdpowiedzUsuńMiło mi, że zechciałaś poobserwować:) Powoli zbliżam się do swojego pierwszego rozdania. Jeszcze 5 osób i będę mogła dać którejś z was prezencik :)
Jak widzisz nie ma czego żałować...zastanawiam się czy był to świadomy wybieg czy nie wiedzieli że data jest tak krótka i teraz próbują jakoś wybrnąć..
Usuńpozdrawiam :)
Siemka mam ten sam problem ;( tylko cały czas sie wacham bo nie chcę ponosić żadnej odpowiedzialnośći w kącu na prekursorkach będą czekać na opinię.Co zamierzasz z tym zrobić bo ja nie wiem
OdpowiedzUsuńJa już im odpisałam że nie zamierzam kosmetyku testować i czy mam im go odesłać na ich koszt...na pewno na twarz kładła go nie będę...
UsuńPfff, ja bym zrobiła zdjęcie jak bezceremonialnie wyrzucam ten krem do kosza i wstawiła je na bloga. Co z tego, że oni chcą waszej opinii? Nie raczyli was poinformować to już ich problem. Ja bym takiego czegoś na twarz nie kładła. Co prawda raczej nic nie powinno ci się stać (robiłam badania mikrobiologiczne na obecność bakterii w przeterminowanych kosmetykach i okazało się, że nie są jakieś szczególnie groźne), ale chodzi o samą zasadę. Nie mogą robić z bloggerek królików doświadczalnych bez ich zgody i koniec!
OdpowiedzUsuńDokładnie, chodzi o zasadę - gdyby ta informacja była podana w zgłoszeniach do testów nie byłoby całej afery - każdy kto chciałby ryzykować mógłby świadomie zgłosić się do testów i ryzykować...
UsuńSzczerze ? To jest żenada, niech sobie producent sam na sobie coś takiego testuje. Uważam, że powinni poinformować wcześniej przynajmniej decyzja byłaby świadoma. No wstyd dla firmy moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńWstyd, tylko czy firma coś z tym zrobi?
UsuńPorażka, ja im napisałam, że gdybym wiedziała, że chcą robić króliki doświadczalne z blogerek to na pewno bym się do takich testów nie zgłosiła ;)
OdpowiedzUsuńNapisałam im to samo, do dziś nie otrzymałam odpowiedzi...
Usuńno i to świadczy o firmie.....
Usuńwstyd :/
Uważam, że tę recenzję (bo Twój post JEST recenzją) należy rozpowszechnić. Nie grodźmy się na takie traktowanie, bo to skandaliczne. To zwyczajne oszustwo.
OdpowiedzUsuńTrzeba "nagrodzić" takie traktowanie testerów w odpowiedni sposób, nie uważasz?
Małgosiu, masz absolutną rację. Na kilku blogach pojawiły się podobne wpisy, ale martwi mnie że część z testerek daje się tak traktować i będzie krem testowała...
UsuńTego właśnie nie potrafię zrozumieć, że niektóre dziewczyny godzą się na takie przekręty. Bo dla mnie to są własnie przekręty. Jak można tak nie szanować swojego zdrowia? dla tubki czy słoiczka darmowego kosmetyku? wątpliwej jakości zresztą :/
UsuńTakie zachowania producentów czy dystrybutorów trzeba nagłaśniać, gdyż klienci mają prawo wiedzieć jaka jest polityka firmy. Trudno ufać komuś, kto w taki sposób traktuje testerów. Przecież to własnie testerki są jednym (dość istotnym) z ogniw reklamy. Nie wiem jak Wy, ale ja w ogóle nie mam zaufania do reklam. Nieporównywalnie większą wartość ma opinia innych osób stosujących dany produkt, czyli tzw. marketing szeptany. Reklama w tv czy na plakacie przyjmie wszystko, każdą głupotę i każdą mądrość. To on nas zależy czy uwierzymy. Prawda?
Komu zatem uwierzyć? obrazkowi czy człowiekowi?
Ja sobie opinię wyrobiłam.
teraz zasłaniają się wynikami badań: https://www.facebook.com/prekursorki/posts/508836242492460?comment_id=5607502&ref=notif¬if_t=feed_comment_reply
Usuńwidzisz żeby ktoś tam się oburzył? Tylko Małgosia i ja mamy jakieś zastrzeżenia, poza tym ciszaaa...
Ja nie zauważyłam na początku tej daty... mój błąd. Ale już wiem co i jak i nie zamierzam więcej tego kłaść na twarz. O na pewno!
Usuńwstyd i hańba
Usuńjeśli jednak ktoś chce być traktowany jak żebrak, to już jego wola
ja swoje zdanie na temat firmy i dystrybutora już mam i wątpliwe, abym zmieniła
Podejrzewam,że te "odważne" testerki jeszcze wystawią pozytywną opinię na jego temat:/
UsuńO jaa zatkało mnie , pierwszy raz takie coś czytam..
OdpowiedzUsuńJaki cyrk... Chyba kpią sobie z ludzi. Za takie doświadczalne testowanie producenci płacą ludziom niezłe pieniądze, ostrzegając wcześniej o możliwych skutkach ubocznych. A tu sobie tak cichaczem z klientów króliki laboratoryjne robić. Słów mi brak...
OdpowiedzUsuńnie podoba mi sie to w ogóle...
OdpowiedzUsuńJa również dostałam ten krem i także napisałam do nich że na pewno nie będę testować
OdpowiedzUsuńczekam na odpowiedź od nich
ale jestem zniesmaczona i to bardzo
dla mnie zupełny bezsens , myśleli że nikt nie spojrzy na datę
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że to faktycznie totalny bezsens dobrze że się zwróciłas do nich z tym. Po prostu brak słow...
OdpowiedzUsuńA w ogóle tak dla poprawy nastroju ;) : Nominowałam Cię w Liebster Award na moim blogu monacosmetics.blogspot.com Jeżeli masz ochotę wziąć udział będę bardzo zadowolona. Zapraszam Cię do udziału w zabawie ;)
Pozdrawiam ;*
Uuu współczuję:/ Beznadziejna sytuacja.
OdpowiedzUsuńNo fatalna bym powiedziala :(
OdpowiedzUsuńno cóż bynajmniej nie mydlisz nam czytelnikom oczy :)
Sczerość mile widziana :)
Wpadnij i do mnie :)
http://kosmetycznieee.blogspot.com
Dla mnie to oszukaństwo! Masakra cóż za żenada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię kochana ;*
To nie jest kwestia tego, że chcą przetestować z ostatniej fazie ważności, tylko nie mieli co z tym zrobić. Gdyby podali taką ściemę na początku, to każda dziewczyna wiedziałaby, czy chce czy nie podjąć się testowania, a tak? Niepotrzebne całe zamieszanie.
OdpowiedzUsuńładnie sobie firma przygrała i antyreklamę w necie zrobiła.
OdpowiedzUsuńTesty na blogerkach chcieli robić... dobre :)
luty ma 30 dni ? od kiedy ?
OdpowiedzUsuńCiekawe jak cała sytuacja się zakończy, bo z profilu prekursorek znikło "oświadczenie-tłumaczenie", że zapomnieli dołączyć informacji o testowaniu w końcowym terminie ważności ... hmm
OdpowiedzUsuńWycofalam się z testów, wysłałam maila ale nawet nikt mi nie odpisał na niego.
OdpowiedzUsuń