Wyobraź sobie kilkudniowy wypad z kumplami pod namiot. Łazicie po górach, łowicie ryby lub polujecie na grubszego zwierza, wieczorem piwko przy ognisku i opowieści o starych czasach. Totalny reset i oderwanie od rzeczywistości - taka wyprawa bez żon, dzieci, i tym podobnych bzdetów. Żaden z Was nie przejmuje się brakiem prysznica, jesteście w końcu prawdziwymi traperami. Kiedy jednak brak higieny zaczyna uwierać, w plecaku znajdujesz piankę, która z założenia pozwala usunąć brud z ciała niczym czarodziejska różdżka - bez użycia wody - wrzuconą przez przewidującą przyszłość drugą połówkę :)
Chwalisz się tym gadżetem przed kumplami i już po chwili poddajecie ją próbie. Od razu zdajesz sobie jednak sprawę że coś jest nie tak... Pomimo szumnej obietnicy orzeźwiającego zapachu mięty z limonką pianka pachnie jak Wasze niezmieniane od kilku dni skarpety lub szmata którą woźna zmywała szkolne korytarze, jej aromat nie ma nic wspólnego ani z orzeźwieniem ani z ulubionym (poza rumem) składnikiem mojito ;)
No nic, robisz dobrą minę do złej gry i aplikujesz gagatka na skórę. I tutaj kolejna klapa.
Choć dyfuzor zmienia niebieski płyn w lekką białą piankę, to ta po zetknięciu z ciałem robi się tępa w użyciu i pozostawia lepką warstwę. Nie wspominając o tym jak niekomfortowo ta rzecz ma się w miejscach choć odrobinę więcej niż standardowo owłosionych - nałożona na łydki czy uda niemiłosiernie skleja włosy i funduje "mokrą włoszkę".
Czas wspomnieć o właściwościach oczyszczających pianki, a właściwie ich braku... Nie radzi sobie nawet z usunięciem najdrobniejszych zabrudzeń, które po zaaplikowaniu produktu są jedynie rozmazywane po całym ciele. Zatem aż strach pomyśleć co zrobiłaby z błotem albo potem.
Według zapewnień producenta pianka sprawdzić ma się nie tylko podczas podróży czy na kempingu ale także po uprawianiu sportu! czy podczas pobytu na festiwalu (z pewnością nie mogłaby zostać sponsorem strategicznym imprezy organizowanej przez naszego niestrudzonego Jurka).
Choć pianka zapowiada się ciekawie i zaliczyć ją można niewątpliwie do kosmetycznych gadżetów to zupełnie nie zdaje egzaminu. Na całokształt oceny nie wpływa nawet fakt że jej pH jest neutralne a w składzie nie znajdziemy parabenów czy alkoholu, co w innym wypadku bez wątpienia dodaje dużego plusa. Tutaj wydaje się być zupełnie bez znaczenia, bo produkt i tak jest bezużyteczny...
Za piankę zapłacić nam przyjdzie ok. 3 funtów, dostępna jedynie w zagranicznych sklepach internetowych (np. brytyjskim Bootsie)
Produkt otrzymałam do testów od portalu CreativeMagazine.pl. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji. Przeczytać możecie ją również TUTAJ
Znacie / lubicie te markę? To nasze pierwsze (i raczej ostatnie) z nią spotkanie :)
Nie znam. Szkoda że się nie sprawdził, ale wiem, że nigdy nie sięgnę po ten produkt ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie!
UsuńPianki jakoś nigdy się u mnie nie spisują. Po ta na pewno nigdy nie sięgnę :D
OdpowiedzUsuńniewiele stracisz ;)
UsuńNo to zdecydowanie nie jest warta uwagi :P
OdpowiedzUsuńoj tak!
UsuńJakkolwiek smutna nie byłaby ta pianka to uśmiałam się setnie:). Super wpis:))))
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuńtak miłe słowa z ust Malkontentki cieszą podwójnie ;)
O rety, to już chyba lepiej w ogóle się nie myć
OdpowiedzUsuńmyć się można, ale na pewno nie przy jej użyciu ;)
Usuńa tak ładnie wygląda. Dobrze ze piszesz o nim
OdpowiedzUsuńwygląda ładnie, to trzeba mu przyznać...
Usuńja mojemu mężowi nie kupuję kosmetyków, jedynie jakiś ładny zapach, resztę niech wybiera sobie sam;) ale będę wiedziała, żeby go ustrzec przed tym gagatkiem!
OdpowiedzUsuńoj strzeż go przed tym gagatkiem zdecydowanie!
Usuńnie znam tego produktu i widzę, że dobrze ;)
OdpowiedzUsuńAle rozczarowanie... :(
OdpowiedzUsuńnooooooo...
UsuńBardzo dziwny pomysł, mój chłopak na pewno nie chciałby jej używać.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie kupię chłopakowi :-)
OdpowiedzUsuńniektóre kosmetyki dla mężczyzn świetnie się sprawdzą u nas kobiet :)
OdpowiedzUsuńhttp://olusky.blogspot.com/2017/02/najmodniejszy-kolor-w-tym-sezonie.html
niektóre może tak, ten na pewno nie...
UsuńDobrze, że nie jest dostępna w polskich sklepach - nie ma więc ryzyka, że niechcący kupię ją mojemu :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńFuj, fuj :P Nie ma to jak śmierdzący bubel :P
OdpowiedzUsuńfuj, fuj ;)
UsuńCiekawie opisany produkt :) Wszystko jest jasne i nie warto kupować tego produktu :)
OdpowiedzUsuńcieszę sie że pomogłam ;)
UsuńOho, nic mnie tak nie odrzuca jak słaby zapach :)
OdpowiedzUsuńmnie na równi z nim kiepskie działanie ;)
UsuńTo już wiem, czego nigdy nie kupię chłopakowi :D
OdpowiedzUsuń