Ziołowa alternatywa... Herbatint, Trwała farba do włosów – 5D JASNY ZŁOTY KASZTAN

Na ostatnim spotkaniu blogerek w Rybniku, wśród kosmetyków jakie tradycyjnie pojawiają się na tego typu imprezach (pielęgnacja, kolorówka) znalazłam i swego rodzaju perełkę - naturalną, ziołową i trwałą farbę do włosów marki Herbatint. Oczywiście wybór kolorków nie był przypadkowy, wcześniej miałyśmy możliwość doboru odcienia, a przemiła Pani Ela w czasie rozmowy wzięła pod uwagę nasze preferencje oraz stan włosów. Ja zdecydowałam się na odcień z linii Złotej (prócz niej w ofercie marki jeszcze pięć innych) i był to Jasny Złoty Kasztan oznaczony numerem 5D. Ciekawe efektów? Zapraszam :)

Kilka podstawowych informacji ze strony producenta:
 
Herbatint – naturalna, ziołowa trwała farba do włosów. 40 lat doświadczenia pozwoliło na opracowanie unikalnej receptury, dzięki której uzyskano harmonijne połączenie minimalnej ilości substancji chemicznych z wyciągami roślinnymi i ziołowymi. Efektem jest farba do włosów, która nie tylko łagodnie i trwale barwi twoje włosy, ale również odżywia, chroni je i pielęgnuje.
Bez amoniaku, parabenów, rezorcyny, metali ciężkich, alkoholu, SLS, glutenu. 

Receptura bazuje na wyciągach ziołowych i białkach, amoniak szkodliwy dla tkanki włosów został zastąpiony rozmarynem, chinowcem oraz łupiną orzecha włoskiego, aby łagodnie uwalniać barwnik. Silnie zredukowane składniki chemiczne powodują, że Herbatint jest odpowiedni dla osób ze skłonnością do alergii oraz osób zwracających szczególną uwagę na bezpieczeństwo i dobrą kondycję włosów. 

Nie niszczy włosów, nadaje naturalny blask i połysk. 

Herbatint trwale barwi włosy nie niszcząc ich struktury. Efekt to naturalny, subtelny kolor ,który na odżywionych włosach wygląda wspaniale i powoduje zdrowy i świetlisty połysk. Dzięki temu czujesz się świetnie bez efektu jednolicie ufarbowanego hełmu.

Moja opinia:
 

Zgrabny kartonik w zielonym kolorze zaopatrzony został w komplet podstawowych informacji o produkcie w języku polskim oraz angielskim. Wewnątrz z kolei znalazłam: dwie buteleczki o pojemności 60 ml - jedna to żel koloryzujący a druga glikolowa emulsja aktywująca, 15 ml odżywki do włosów, rękawiczki jednorazowe oraz wyczerpującą instrukcję użycia w języku polskim.

Na opakowaniu wyczytać możemy, że jego zawartość wystarcza na jedno lub dwa użycia, w zależności od długości włosów. Plusem jest fakt, że niewykorzystaną część tak żelu jak i emulsji aktywującej można po prostu zakręcić i śmiało przechować do następnego użycia, co w przypadku farb drogeryjnych jest niemożliwe. Ja na swoje średniej długości włosy (kończą się tuż za łopatkami) zużyłam całość z obu buteleczek. Ich zawartość solo jest dość rzadka, jednak po dokładnym zmieszaniu dały konsystencję delikatnego żelu (mój mąż podsumował ją jednym słowem - "kisiel" ;) i kolor zupełnie niepodobny do oczekiwanego ale to, jak wyczytałam z ulotki, normalne :)

 

Przepraszam za stan miseczki ale to typowo "roboczy" sprzęt, wykorzystywany do tego celu, dlatego nosi ślady wcześniejszego farbowania. Farba Herbatint nie dołożyła tu nowych plam, po skończonym zabiegu dała się usunąć bez śladu. Jej nałożenie nie nastręcza większych problemów - nie ścieka z włosów, ładnie się ich czepia, mogę nawet napisać że delikatnie na nich zastyga na czas swego działania i pozwala na stworzenie fantazyjnej kopułki, pozwalającej wykonywać wszelkie domowe czynności, na jakie w tym czasie mamy ochotę ;) Trzymałam ją na włosach ok. 40 minut, zgodnie z zaleceniami producenta. Następnie, po dokładnym spłukaniu, umyłam włosy szamponem normalizującym z aloesem i nałożyłam odżywkę królewską (te dwie saszetki dołączone zostały do zestawu gratis).

 

Włosy po samym wypłukaniu farby były mocno tępe w dotyku, dość sztywne i twarde. Szampon ciut zneutralizował to uczucie, natomiast odżywka zapewniła im niesamowitą miękkość i puszystość. Po farbach drogeryjnych czasami dopiero po kilku dobrych dniach wracały do takiego (normalnego) stanu, tutaj miało to miejsce już w godzinę po farbowaniu. Podsuszyłam je lekko i ułożyłam jak zwykle, nie obciążając zanadto stylizacją. Bez problemów współpracowały i poddawały się szczotce. Istotna jest jeszcze jedna sprawa, o której nie wspomniałam wcześniej - farba w najmniejszym nawet stopniu nie barwi skóry. Po nałożeniu na włosy wacikiem zwilżonym w letniej wodzie przetarłam czoło przy linii włosów oraz uszy i szyję i to w zupełności wystarczyło - żel zszedł bez śladu! 

Czas na efekty:

Zdjęcia zostały zrobione na tych samych ustawieniach aparatu, bez użycia lampy błyskowej, w świetle dziennym. Dopiero zdjęcie przed uzmysłowiło mi że tak "zrudziałam" od ostatniego farbowania w październiku. Kolorek wyszedł jednolity i nasycony, pokrył włosy idealnie na całej długości i zakamuflował siwki ;) Fryzura jest sprężysta i błyszcząca, jej stan w najmniejszym stopniu nie ucierpiał podczas farbowania, mam nawet wrażenie że bogactwo wyciągów ziołowych zawartych w farbie dodało włosom energetycznego kopa, zapewniając jednocześnie ochronę, pielęgnację i kolor. Co istotne nie wypłukuje się on podczas kolejnych myć jak to zwykle ma miejsce podczas użycia farb drogeryjnych i cały czas jest lśniący i intensywny. Mam nadzieję że do kolejnego farbowania zmuszą mnie odrosty i wystające siwki a nie wyblaknięcie koloru.
Jeśli jeszcze nie miałyście okazji poznać farb Herbatint polecam Wam je z całego serca - to doskonała odskocznia od tradycyjnego chemicznego farbowania i wielki ukłon w stronę pielęgnacji naszych włosów!

Moja ocena: 5 / 5

Cena: 39,90 zł

Dostępność: sklep internetowy oraz apteki i sklepy zielarsko-medyczne, pełna lista >>TUTAJ<<

Kosmetyk otrzymałam na spotkaniu blogerek dzięki:

 

Znacie ziołowe trwale koloryzujące farby do włosów? Co sądzicie na ich temat?