Pachnące ciała dopieszczanie... Candle Shea, Natural Body Butter od Nacomi ~ In my secret world...

czwartek, 28 sierpnia 2014

Pachnące ciała dopieszczanie... Candle Shea, Natural Body Butter od Nacomi

Lubicie po ciężkim dniu zanurzyć się w wannie pełnej wody i pachnącej piany, włączyć ulubioną muzykę, zapalić aromatyczną świecę i tak po prostu na chwilę odpłynąć? Odciąć się od trosk i zmartwień, przewietrzyć głowę? Ja uwielbiam, głównie za ten element aromaterapii który towarzyszy całej akcji. A gdyby tak zapach unoszący się w powietrzu przenieść na skórę? Dzięki Candle Shea, naturalnemu balsamowi w postaci świeczki, to możliwe!


Od producenta: 

Balsam ma postać świecy zapachowej. Po wytopieniu masła można nakładać na ciało. Spełnia dwie funkcje: balsamu oraz świecy.

Balsam jest w 100% naturalny. W składzie posiada tylko 4 składniki: Masło Shea (Karite), Olej kokosowy, Witaminę E oraz olejki eteryczne.
Masło karite intensywnie nawilża, zapobiega utracie wody przez skórę. Dzięki niemu skóra jest miękka i odżywiona.
Przyśpiesza regenerację i zapobiega starzeniu się.
 Posiada niezwykłe właściwości odmładzające i kojące, które wykorzystywane były już od niepamiętnych czasów.
Goi rany i zmiękcza skórę, a poza tym posiada witaminy E i F. Potwierdzone naukowo zalety shea to wysoka skuteczność liftingująca, duża stabilność, szybkie wchłanianie.
Przywraca elastyczność i jest dobrym składnikiem na rozstępy, cellulit i wysuszenie skóry. Masło jest naturalnym filtrem słonecznym UVA i UVB, chroni przed czynnikami atmosferycznymi oraz zanieczyszczeniami powietrza i wody.
Olej kokosowy intensywnie nawilża skórę i ją regeneruje. 
Balsam jest niezwykle wydajny.
Twoja skóra może być idealnie gładka i nawilżona !
 

Moja opinia:

Przyznam że taka postać balsamu do ciała to dla mnie absolutna nowość, nie ukrywam że właśnie swoją formą kosmetyk skusił mnie najbardziej. Z pozoru zwykłe, proste, aluminiowe pudełko. W dzieciństwie w podobnym trzymałam podwórkowe skarby ;) Wygodna szeroka zakrętka daje swobodny dostęp do wnętrza, kosmetyk zatem można zużyć do ostatniej kropelki bez zbędnych akrobacji. Szata graficzna niezwykle prosta i oszczędna - brak tutaj zbędnych i krzykliwych ozdobników i błyskotek. 
 


Po zdjęciu wieczka następuje chwila konsternacji. Przecież to świeczka, produkt w formie stałej, jak mam się tym wysmarować? Ale spokojnie - w samym środku zatopiono gruby knot. Zatem zapałki w dłoń i do dzieła. Świeca się pali a ja znikam pod prysznicem. Już po chwili w moje nozdrza dociera intrygujący aromat. Wybrałam wersję o zapachu zielonej herbaty bo uwielbiam ten aromat pod każdą postacią. I tutaj się nie zawiodłam! Zapach jest niezwykle rześki i świeży, zdecydowanie pobudzający zmysły. Wraz z upływem czasu nabiera na sile i wyrazistości, po wyjściu z kąpieli czuć go w całej łazience.
 

 
Po chwili palenia i konsystencja świeczki ulega zmianie. Staje się płynna i oleista, doskonale daje się nabierać na dłoń. Przyjemnie sunie po skórze. Szybko w nią wnika, choć i na powierzchni pozostawia wyraźną powłoczkę, dającą wrażenie doskonałej pielęgnacji. Wkładanie ubrań tuż po zabiegu nie jest wskazane, możemy się do nich ciut przykleić. Jednak luźna bielizna nocna nie ucierpi w żadnym wypadku, balsam nie zostawia na tkaninach tłustych śladów.
 
 

Skład tego cuda to poezja! Masło shea, olej kokosowy, przeciwutleniacz (syntetyczna witamina E) hamujący procesy starzenia się skóry i kompozycja zapachowa. Tylko tyle i aż tyle! Zarówno masło shea jak i olej kokosowy moja skóra pokochała już dawno, chłonie je w każdych ilościach i prosi o więcej. 
 

 
Balsam działa błyskawicznie, efekty zauważyłam już po pierwszej aplikacji. Fantastycznie nawilża skórę a ten optymalny stan utrzymuje przez długi czas. Prócz tego pozostawia ją niezwykle miękką i delikatną, wręcz jedwabistą. Sprawia że odzyskuje elastyczność i gładkość. Koi ja także i przyśpiesza regenerację, świetnie zatem sprawdza się u schyłku lata, kiedy zmęczona słońcem skóra potrzebuje solidnego odżywienia by wrócić do formy. Moja mocno przesuszona urlopowaniem się po kilku dniach wróciła do idealnego stanu.
 

 
Świeczka ma bardzo szerokie spektrum działania - sprawdza się jako tradycyjny balsam, olejek do masażu, a nawet preparat na końcówki włosów - aplikowany przed myciem odżywia je i nawilża, chroni przed uszkodzeniami. Dostępna w trzech wariantach zapachowych: zielona herbata, piżmo, pomarańcza z wanilią - każda z nas znajdzie zatem swojego ulubieńca :) Z początku traktowałam ją jako uroczy gadżet, dziś nie wyobrażam sobie bez niej pielęgnacji!

Moja ocena: 5 / 5

Cena: 34 zł

Dostępność: TUTAJ


Kosmetyk otrzymałam do testów za pośrednictwem sklepu Nacomi. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.
 
http://www.maroko.skarby-swiata.com.pl/
 
 
Znacie aromatyczne świeczki do masażu? Co o nich sądzicie?

32 komentarze:

  1. Na jesienno zimowe wieczory jak znalazł !! muszę się w to cudo zaopatrzyć ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na jesień planuję zakupić tę o zapachu piżma :)

      Usuń
  2. Pierwszy raz coś takiego widzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda bardzo ciekawie, chętnie wypróbowałabym coś takiego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marz mi się ta świeczka, masaż ciepłym olejkowym woskiem musi być nieziemski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz o takim produkcie słyszę i wydaje się bardzo ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a myślałam że tylko ja jestem tak na bakier z nowościami ;)

      Usuń
  6. Ciekawi mnie to cudo:)
    Pozdrawiam Emm

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy pomysł :) też bym raczej wybrała zapach zielonej herbaty, bo za słodkimi i takimi dziwnymi zapachami nie przepadam :P hehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piżmo może być ciekawe na chłodniejsze pory roku :)

      Usuń
  8. ja też muszę się zaopatrzyć na jesień w świeczki:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Okropną mam ochotę na ich balsamy to teraz jeszcze świeczki mi się chce :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam także ich cukrowe peelingi - są cudne!

      Usuń
  10. mam wersję i piżmem i jest cudowna <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam w planach jej zakup po wykończeniu zielonej herbaty :)

      Usuń
  11. Oj chciałąbym, choć cena ciut wysoka ale kusząco wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezwykle ciekawy pomysł na balsam, chociaż obawiałabym się, że wysoka temperatura może mieć wpływ na właściwości kosmetyku. Zapach zielonej herbaty też bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. balsam podgrzewa się jakby "mimochodem", płomień nie dotyka go bezpośrednio :)

      Usuń
  13. już ją widze u siebie na parapecie w jesienny wieczór z kocem i herbatką

    OdpowiedzUsuń
  14. oooo kurcze:!uwielbiam kąpiele a i lubię zapachowe świeczki:) a jeżeli połączyć świeczkę z balsamem to.....kurcze ja też ja muszę mieć:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podoba mi sie taki bajer, aczkolwiek nie wiem czy sama bym uzywała takie cudo. jako świeca do łazienki strasznie mi się podoba i idealna na prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jest po prostu CUDOWNA ! Nigdy bym się nie spodziewała takiego produktu, a uttaj proszę bardzo :D Świetna na prezent dla kogoś bliskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj, ale mnie te świeczki kuszą :D

    OdpowiedzUsuń

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© In my secret world..., AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena