MEGA BUBEL czyli anty-prezent dla mężczyzny ;) Pump It Up For Men, Dry Shower Body Wash, spearmint & lime ~ In my secret world...

wtorek, 7 lutego 2017

MEGA BUBEL czyli anty-prezent dla mężczyzny ;) Pump It Up For Men, Dry Shower Body Wash, spearmint & lime

Dzisiejszy wpis to rodzaj odskoczni od recenzji kosmetyków typowo kobiecych, ale przecież kto jak nie my zaopatruje nasze drugie połówki w te przeznaczone dla Panów? :)

Wyobraź sobie kilkudniowy wypad z kumplami pod namiot. Łazicie po górach, łowicie ryby lub polujecie na grubszego zwierza, wieczorem piwko przy ognisku i opowieści o starych czasach. Totalny reset i oderwanie od rzeczywistości - taka wyprawa bez żon, dzieci, i tym podobnych bzdetów. Żaden z Was nie przejmuje się brakiem prysznica, jesteście w końcu prawdziwymi traperami. Kiedy jednak brak higieny zaczyna uwierać, w plecaku znajdujesz piankę, która z założenia pozwala usunąć brud z ciała niczym czarodziejska różdżka - bez użycia wody - wrzuconą przez przewidującą przyszłość drugą połówkę :)


Chwalisz się tym gadżetem przed kumplami i już po chwili poddajecie ją próbie. Od razu zdajesz sobie jednak sprawę że coś jest nie tak... Pomimo szumnej obietnicy orzeźwiającego zapachu mięty z limonką pianka pachnie jak Wasze niezmieniane od kilku dni skarpety lub szmata którą woźna zmywała szkolne korytarze, jej aromat nie ma nic wspólnego ani z orzeźwieniem ani z ulubionym (poza rumem) składnikiem mojito ;) 


No nic, robisz dobrą minę do złej gry i aplikujesz gagatka na skórę. I tutaj kolejna klapa.
Choć dyfuzor zmienia niebieski płyn w lekką białą piankę, to ta po zetknięciu z ciałem robi się tępa w użyciu i pozostawia lepką warstwę. Nie wspominając o tym jak niekomfortowo ta rzecz ma się w miejscach choć odrobinę więcej niż standardowo owłosionych - nałożona na łydki czy uda niemiłosiernie skleja włosy i funduje "mokrą włoszkę".


Czas wspomnieć o właściwościach oczyszczających pianki, a właściwie ich braku... Nie radzi sobie nawet z usunięciem najdrobniejszych zabrudzeń, które po zaaplikowaniu produktu są jedynie rozmazywane po całym ciele. Zatem aż strach pomyśleć co zrobiłaby z błotem albo potem.
Według zapewnień producenta pianka sprawdzić ma się nie tylko podczas podróży czy na kempingu ale także po uprawianiu sportu! czy podczas pobytu na festiwalu (z pewnością nie mogłaby zostać sponsorem strategicznym imprezy organizowanej przez naszego niestrudzonego Jurka).


Choć pianka zapowiada się ciekawie i zaliczyć ją można niewątpliwie do kosmetycznych gadżetów to zupełnie nie zdaje egzaminu. Na całokształt oceny nie wpływa nawet fakt że jej pH jest neutralne a w składzie nie znajdziemy parabenów czy alkoholu, co w innym wypadku bez wątpienia dodaje dużego plusa. Tutaj wydaje się być zupełnie bez znaczenia, bo produkt i tak jest bezużyteczny...


Za piankę zapłacić nam przyjdzie ok. 3 funtów, dostępna jedynie w zagranicznych sklepach internetowych (np. brytyjskim Bootsie)


Produkt otrzymałam do testów od portalu CreativeMagazine.pl. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji. Przeczytać możecie ją również TUTAJ

http://creativemagazine.pl/


Znacie / lubicie te markę? To nasze pierwsze (i raczej ostatnie) z nią spotkanie :)

30 komentarzy:

  1. Nie znam. Szkoda że się nie sprawdził, ale wiem, że nigdy nie sięgnę po ten produkt ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pianki jakoś nigdy się u mnie nie spisują. Po ta na pewno nigdy nie sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to zdecydowanie nie jest warta uwagi :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakkolwiek smutna nie byłaby ta pianka to uśmiałam się setnie:). Super wpis:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :*
      tak miłe słowa z ust Malkontentki cieszą podwójnie ;)

      Usuń
  5. O rety, to już chyba lepiej w ogóle się nie myć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myć się można, ale na pewno nie przy jej użyciu ;)

      Usuń
  6. a tak ładnie wygląda. Dobrze ze piszesz o nim

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mojemu mężowi nie kupuję kosmetyków, jedynie jakiś ładny zapach, resztę niech wybiera sobie sam;) ale będę wiedziała, żeby go ustrzec przed tym gagatkiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj strzeż go przed tym gagatkiem zdecydowanie!

      Usuń
  8. nie znam tego produktu i widzę, że dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziwny pomysł, mój chłopak na pewno nie chciałby jej używać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno nie kupię chłopakowi :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. niektóre kosmetyki dla mężczyzn świetnie się sprawdzą u nas kobiet :)
    http://olusky.blogspot.com/2017/02/najmodniejszy-kolor-w-tym-sezonie.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że nie jest dostępna w polskich sklepach - nie ma więc ryzyka, że niechcący kupię ją mojemu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że się nie sprawdził :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fuj, fuj :P Nie ma to jak śmierdzący bubel :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawie opisany produkt :) Wszystko jest jasne i nie warto kupować tego produktu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Oho, nic mnie tak nie odrzuca jak słaby zapach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To już wiem, czego nigdy nie kupię chłopakowi :D

    OdpowiedzUsuń

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© In my secret world..., AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena