FLOWER COLLECTION... Nawilżający balsam w sprayu do ciała Azjatycki Lotos, Lirene Dermoprogram ~ In my secret world...

niedziela, 8 stycznia 2017

FLOWER COLLECTION... Nawilżający balsam w sprayu do ciała Azjatycki Lotos, Lirene Dermoprogram



Balsamy do ciała zużywam w ilościach wręcz hurtowych ;) Ich wklepywanie w skórę to swego rodzaju rytuał którym kończę wieczorną pielęgnację, i dopiero wtedy mogę powiedzieć że była ona pełna :) Mam w tym temacie oczywiście spore grono ulubieńców, jednak wciąż chętnie sięgam po nowości czy nieznane mi wcześniej marki. Gdy zatem jakiś czas temu w moje łapki wpadł nawilżający balsam w sprayu do ciała o uwodzicielskiej nucie azjatyckiego lotosu z linii Flower Collection od Lirene byłam zaintrygowana podwójnie - ciekawił mnie zarówno sam produkt jak i jego niecodzienna formuła. Jak się sprawdził? Zapraszam :)

Opakowanie balsamu bez dwóch zdań przywodzi na myśl te w których najczęściej kupujemy dezodoranty. Z tego właśnie powodu nie stawiam tych dwóch produktów na półce obok siebie - raz czy dwa zdarzyło mi się bowiem fuknąć sobie pod pachę balsamem i na odwrót, na łydki nanieść antyperspirant ;) Dyfuzor działa sprawnie perfekcyjnie dozując kosmetyk, wypluwa go w postacie delikatnej mgiełki dzięki czemu można dawkować go w idealnych ilościach. Szata graficzna stonowana i prosta, na froncie motyw nawiązujący do nazwy kosmetyku.


Konsystencja balsamu okazała się niezwykle lekka i puszysta, po nałożeniu na skórę zmienia się w delikatną piankę, dzięki czemu kosmetyk błyskawicznie się wchłania. Nie zostawia na skórze tłustej czy lepiącej warstwy, ta zaś po jego aplikacji błyskawicznie odzyskuje gładkość i odpowiedni poziom nawilżenia. I zapach przypadł mi do gustu praktycznie od pierwszego użycia. Jest lekki i zwiewny, jednak z wyczuwalną wyraźnie kwiatową, ciut orientalną nutą - i o ile do tej pory podobne aromaty nie plasowały się w gronie moich ulubieńców tak ten jest wręcz idealnie wyważony i sprawia że z powodzeniem można się w nim zakochać :) Jest przy tym dość trwały, towarzyszy nam jeszcze czas jakiś po aplikacji.


Z czystym sumieniem przyznam, że obietnice producenta odnośnie działania kosmetyku spełniają się w 100 %. To swego rodzaju ewenement, rzadko kiedy zdarza się, by choć w połowie nie były one na wyrost ;) Balsam bardzo porządnie odżywia i regeneruje skórę, jest ona po użyciu niezwykle elastyczna i gładka. Co bardzo istotne działa błyskawicznie dając ukojenie nawet mocno przesuszonej skórze. Świetnie sprawdza się jako pomoc po depilacji, zaczerwienienia czy podrażnienia znikają w ekspresowym tempie, skóra nie jest napięta. Nawilżenie jakie gwarantuje balsam również na najwyższym poziomie - efekt jest długofalowy i dogłębny, nawet jeśli zdarzy nam się ominąć dawkę kosmetyku skóra nie traci jędrności i wygładzenia. Polecam z czystym sumieniem!


Moja ocena: 5 / 5

Cena: 19,99 zł / 200 ml

DostępnośćSKLEP PRODUCENTA oraz drogerie stacjonarne, np. Rossmann

Kosmetyk otrzymałam w ramach współpracy z marką Lirene. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.

http://www.lirene.pl/
 Znacie balsam do ciała Azjatycki Lotos? A może używacie innych kosmetyków z nowej linii Flower Collection?

31 komentarzy:

  1. Przyznam że wchodziłam tu z myślą że to pewnie nie dla mnie, bo mam problemy z suchą skórą ale widzę że może jednak ten cudak by się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tez miałam takie obawy jednak mile się zaskoczyłam :)

      Usuń
  2. Jeszcze nie spotkałam tego kosmetyku ale z przyjemnością wypróbuje !

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy jeszcze nie miałam balsamu w spray'u. Nie wiem czy lubiłabym taką formę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam kieedyś z innej firmy, może latem kupię jakiś w sprayu

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki balsam w sprayu chętnie wypróbuje. Z tym wcześniej się nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś dla mnie :) Nie lubię się smarować, więc szybkie psik psik mnie satysfakcjonuje :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Takiej formy balsamu jeszcze nie miałam. Chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Azjatycki Lotos... fajna nazwa ;) Może kiedyś wypróbuje ten kosmetyk :)

    OdpowiedzUsuń
  9. balsamu w sprayu jeszcze nie miałam;)

    OdpowiedzUsuń
  10. prezentuje się świetnie, chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy jeszcze nie używaliśmy balsamu w sprayu... Może latem wypróbujemy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam tego kosmetyku, ale lubię balsamy w sprayu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam kiedyś taką nawilżającą mgiełkę do ciała, latem była przyjemna. Osobiście wolę tradycyjne balsamy, więc nie sięgnę po ten produkt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to coś więcej niż mgiełka, to balsam w pełnym tego słowa znaczeniu :)

      Usuń
  14. mam podobony balsam z vaseline :) ten chetnie przetestuje

    OdpowiedzUsuń
  15. chętnie bym wypróbowała!:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo mi się podoba jego formuła, ale obawiam się, że na zimę będzie dla mnie zbyt lekka. Z przyjemnością sięgnę po niego latem!

    OdpowiedzUsuń
  17. Miałam kiedyś ten BALSAM i bardzo mile go wspominam.
    Miał na prawdę przyjemny ZAPACH :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie miałam jeszcze balsamu w takiej formie ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Coś dla mnie widzę,że muszę się mu bliżej przyjrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  20. miałam już regenerum i vaseline, pewnie skuszę się i wypróbuję również ten balsam

    OdpowiedzUsuń

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© In my secret world..., AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena