Hit czy kit? Slim Extreme 4D Professional, Mezo Push-Up (biust) i Mezoterapia & Ultradźwięki (cellulit), Eveline Cosmetics

Trzeba przyznać że spece marki Eveline Cosmetics nie próżnują… To chyba najbardziej płodna rodzima firma, spod ich skrzydeł taśmowo wręcz wypływają nowości - zwykły zjadacz chleba ma zatem problem z nadążeniem i wypróbowaniem wszystkiego ;) Jakiś czas temu w linii Slim Extreme 4D Professional pojawiły się dwa interesujące sera - jedno przeznaczone do walki z cellulitem, drugie zaś poprawiające strukturę biustu. Jak się spisały? Zapraszam!

Obietnice producenta - cellulit:

Innowacyjna formuła serum zwalcza powstawanie cellulitu na każdym etapie i zapewnia kompleksowe ujędrnianie 360°. Wykorzystując technologię PHYTOSONIC™, działa na komórki tłuszczowe jak ultradźwięki. Rozbija je, stymuluje mikrokrążenie, oraz zdecydowanie redukuje tkankę tłuszczową. Dzięki rewolucyjnej technologii MESOtherapy ANTI-AGE Complex™ starannie wyselekcjonowane składniki antycellulitowe bezinwazyjnie przenikają do głębokich warstw skóry. SALSOTHIN G. – innowacyjny składnik aktywny, skutecznie przyspiesza spalanie tkanki tłuszczowej, dzięki czemu widocznie zmniejsza jej grubość i objętość. KOFEINA stymuluje mikrokrążenie, przyspiesza metabolizm komórkowy w skórze. CENTELLA ASIATICA pobudza skórę do produkcji kolagenu i elastyny. bioHYALURON COMPLEX™ – interdermalny kwas hialuronowy, wnika w głębokie warstwy skóry, zatrzymując w niej wodę, co wpływa na poprawę napięcia.  MLECZKO ROŚLINNE CHUFA MILK EC dostarcza skórze bezcennych witamin i minerałów, dzięki czemu intensywnie odżywia i rewitalizuje. Bez parabenów.

Moja ocena:

 

Zgrabna tuba w energetycznym żółtym kolorku z namiastką luksusu w postacie złotych wstawek zwraca na siebie uwagę. Stoi na głowie, zatem produkt jest zawsze gotowy do aplikacji i bez problemów daje się wydobyć. Zamknięcie na klik odrobinę toporne jednak w miarę szczelnie chroni dostępu do wnętrza, serum nie wycieka w nadmiernych ilościach. Lubię też gdy balsam zamknięto w odrobinę choć prześwitującej butelce - podgląd ilości zużytego produktu daje komfort używania. Tutaj mi tego brakuje, zdać się zatem musimy na wagę opakowania.

Konsystencja serum jest niesamowicie lekka - coś z pogranicza balsamu i żelu - przyjemnie się je rozprowadza, bardzo szybko wchłania. Po kilkuminutowym masażu możemy od razu nakładać bieliznę, bez obaw że ulegnie ona wybrudzeniu. Kosmetyk nie pozostawia tak nielubianej tłustej czy klejącej warstwy. Po nałożeniu daje delikatne uczucie chłodzenia, co okazało się być zbawiennym w upały ;)

Balsam bardzo subtelnie pachnie - aromat jest rześki i lekki, czuć w nim lekką cytrusową nutkę. Nie ma w nim nic nachalnego, nie męczy nosa. Nie jest też specjalnie trwały - dobiega nasze nozdrza podczas aplikacji i tuż po niej, by po kilku minutach stopniowo się ulotnić. Zatem nawet gdy komuś nie przypadnie do gustu, nie będzie musiał męczyć się z nim długo ;)

I słów kilka o samym działaniu serum. Prócz świetnego nawilżenia, wygładzenia i napięcia skóry, nie zauważyłam właściwie żadnych efektów. Mój cellulit nie woła o pomstę do nieba, jest go raczej niewiele i występuje głównie na udach, jednak jego stan zarówno przed, jak i po zastosowaniu kuracji jest identyczny. Nie zniknął, nie zmalał - trwa jak trwał i wynieść się nie chce ;) Jeśli chodzi o redukcję tkanki tłuszczowej, to jest ona delikatna i stopniowa odkąd dietę zmieniłam na bardziej lekką a styl życia na bardziej sportowy. Serum  w żadnym stopniu jej nie przyspieszyło, śmiem zatem twierdzić że i ta obietnica producenta jest bez pokrycia...

Moja ocena: 2,5 / 5

Cena: 19,99 zł / 250 ml

*****************************

Obietnice producenta - biust:

Dzięki rewolucyjnej technologii MESOtherapy ANTI-AGE Complex™ serum już po 1. aplikacji. gwarantuje spektakularne rezultaty powiększenia i ujędrnienia biustu bez konieczności przeprowadzania inwazyjnego zabiegu chirurgicznego. Przeciwdziała skutkom upływającego czasu, takim jak opadanie i wiotczenie oraz pozwala na długo zachować piękny wygląd biustu. Technologia bezinwazyjnego modelowania i ujędrniania zwiększa obwód biust nawet do 2,5 cm, co zostało potwierdzone badaniami.

 

Moja ocena:

Opakowanie bliźniaczo podobne do poprzednika, jest jedynie ciut mniejsze i różni się kolorem - krzykliwy róż woła do nas: "sięgnij po mnie i wypróbuj" ;) I tutaj z zamknięciem nie ma większych problemów choć w moim odczuciu mogłoby być ono ciut bardziej hermetyczne - w czasie podróży otwiera się samoczynnie, zaś pod koniec używania zupełnie wyłamało mi się z "zawiasów" ;)

 

Zapach w tym wypadku ciut bardziej dopieszcza nasze nozdrza - jest subtelny i kobiecy a przy tym mocno i wyrazisty, przywodzi na myśl łagodną nutkę perfum.  Konsystencja nieco bardziej bogata niż w wersji antycellulitowej, ale bardzo przyjemnie się go nakłada pozwalając na delikatny i krótki masaż. Wchłania się dłuższą chwilę, dlatego nakładałam go głównie po wieczornej kąpieli, kiedy nie musiałam szybko ubierać się i wybiegać z domu.

Serum wklepywałam sumiennie przez około dwa miesiące. Jakie efekty zauważyłam po tym czasie? Skóra na biuście zyskała dobrego nawilżenia, jest przyjemnie wygładzona i lekko napięta. Jest także odrobinę wzmocniona i bardziej elastyczna. Jednak o uniesieniu czy tym bardziej powiększeniu piersi nie mogę napisać ani słowa, bo nic takiego po prostu nie zauważyłam... 
Nie spodziewałam się spektakularnych efektów, więc i rozczarowanie nie jest duże. Ale pewien niedosyt pozostaje...;)

Moja ocena: 2,5 / 5

Cena: 18 zł / 200 ml

Kosmetyki miałam okazję przetestować dzięki uprzejmości portalu KobietaMag.pl, który był patronem medialnym spotkania blogerek w Rybniku.

Znacie kosmetyki z linii Slim Extreme 4D Professional? Jak spisują się u Was?