Oczyszczający rarytasik! Glinka różowa Fitomed :) ~ In my secret world...

sobota, 24 maja 2014

Oczyszczający rarytasik! Glinka różowa Fitomed :)

Posiadaczki cery suchej zgodzą się pewnie ze mną, że trudno znaleźć kosmetyk który równie skutecznie co delikatnie potrafi oczyścić tę dość problematyczną skórę :) Szczególnie temat glinek nie pozostawia tutaj zbyt dużego pola manewru - spora ich część przesusza niestety jeszcze bardziej tę kapryśną cerę... Kiedy więc w ofercie wielbionej przez mnie rodzimej marki Fitomed natrafiłam na glinkę różową, momentalnie zaświeciła mi się żaróweczka: "to kosmetyk dla Ciebie, nie masz się nad czym zastanawiać" :) Czy się sprawdziła? Zapraszam do lektury :)


Od producenta:

Jest mieszaniną glinki różowej i białej. Ma bogatszy od innych glinek skład. Stosowana jest w maseczkach odżywczych i odmładzających do cery tłustej i mieszanej oraz w maseczkach oczyszczających do cery suchej, dojrzalej i wrażliwej.





Moja opinia:

Opakowanie w którym glinkę zamknięto jest równie proste co funkcjonalne. Niczym nie wyróżniający się plastikowy słoiczek bez zbędnych ozdobników, z wygodną i szeroką zakrętką. Próżno na nim szukać jakichkolwiek informacji o produkcie, choć jest najważniejsza - termin przydatności do użycia. Na początku ciut brakowało mi choćby najkrótszego instruktażu w jaki sposób i przede wszystkim w jakich proporcjach przygotować maseczkę, ale w końcu od czego mamy internety - wszak tam znaleźć można wszystko ;)






Glinka różowa to mieszanina glinek czerwonej i białej. Jak widać jednak nijak jej kolor ma się do różu, choć z drugiej strony komu to przeszkadza ;) Jest zdecydowanie pomarańczowa, a odcień potęguje się po nałożeniu na twarz - domownicy śmieją się ze mnie że po jej aplikacji wyglądam jakbym pół dnia spędziła zatrzaśnięta w solarium ;) Kosmetyk ma sypką postać i aromat, który kojarzy mi się z zapachem szkolnej kredy ;)





Jak przyrządzić maseczkę? Metodą prób i błędów wypracowałam swoje proporcje idealne - łyżeczkę glinki mieszam z łyżeczką przegotowanej wody, w razie potrzeby dodaję po odrobince jednego lub drugiego. Gotowa maska nie może być zbyt rzadka - wtedy nieprzyjemnie spływa z twarzy i kida na ubranie ;) Należy tez pamiętać by do przygotowania mieszanki użyć glinianych, ceramicznych lub plastikowych naczyń - metal wchodzi ponoć w jakieś interakcje z glinką i należy go unikać. Proszek bez problemu łączy się z wodą, daje się łatwo rozprowadzić, nie zostawia grudek.





Dla spotęgowania efektów działania glinki dodaję do tego miksu kilka kropel ulubionego olejku. Ostatnio jest to witaminowy lub ze słodkich migdałów Fitomedu, ale możecie użyć jakiego tylko chcecie. Świetnie współgra również z arganowym, to połączenie mnie chyba najbardziej przypadło do gustu. Gotową mieszankę rozprowadzam na twarzy pędzlem do podkładu (przeznaczyłam jedne specjalnie do tego celu). Jeśli zachowamy proporcje bezproblemowo łączy się ze skórą, nie spływa z niej.





Nigdzie nie znajdziemy informacji, jak długo maska ma znajdować się na twarzy. Myślę że to również kwestia indywidualna, u mnie z reguły ląduje na 20 minut, choć bywa że trzymam ją i pół godziny lub dłużej ;) Co istotne, pamiętać musimy żeby na twarzy nie tworzyła skorupy - nie może zatem zaschnąć. Do zwilżania używam wody termalnej w sprayu - w czasie jednej sesji idzie w ruch kilka razy ;)
 

Teraz ekstremalna część wpisu - tylko dla widzów o mocnych nerwach - tak oto glinka zachowuje się na twarzy :)





Po lewej tuż po nałożeniu, po prawej w momencie gdy sięgnąć musimy po nawilżacz :) I jeszcze słów kilka o tym jak produkt się spisuje. Przede wszystkim perfekcyjnie oczyszcza, i jednocześnie nie wysusza skóry! Już za sam ten fakt należą się jej peany ;) Świetnie wygładza cerę, niweluje wszelkie podrażnienia czy zaczerwienienia, uspokaja. Rewelacyjnie przygotowuje do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Pozostawia przyjemne uczucie napięcia ale nie ściągnięcia - po jej zmyciu twarz nie odczuwa żadnego dyskomfortu. Daje się zmyć łatwo przy użyciu samej wody, nie wymaga dodatkowego nawilżania skóry. Jest przy tym szalenie wydajna - 36 g oferowane przez producenta wystarcza na dobre kilka miesięcy używania :) Jak dla mnie ideał - wiem już na pewno że na stałe wejdzie do kanonu moich kosmetycznych ulubieńców :)
 

Moja ocena: 5 / 5
 

Cena: 13 zł / 36 g/

Ten i inne naturalne i ziołowe kosmetyki dostępne w SKLEPIE INTERNETOWYM FITOMED . Firmie serdecznie dziękuję za możliwość przetestowania glinki. Pragnę jednocześnie zaznaczyć iż fakt, że otrzymałam go za darmo, nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.


http://www.fitomed.pl/strona-glowna/cms_s/?ids=1

Używacie glinek? Którą jest waszą ulubioną?

34 komentarze:

  1. Poznałam i ja tą glinkę, świetna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię glinki, różowej jeszcze nie miałam ;)
    A mam pytanie, jak nawilżasz twarz kiedy glinka wysycha? Bo jednak wysycha niezwykle szybko..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również mam do czynienia z glinkami, jednak różowa jakoś ominęła moją kosmetyczkę;)

      Usuń
    2. tak jak pisałam w tekście, spryskuję twarz wodą termalną w sprayu gdy czuję że glinka zaczyna zasychać :)

      Usuń
  3. rózowej jeszcze nie próbowałam,moze sie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam już białą glinkę, teraz chętnie użyłabym różowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z kolei nie próbowałam jeszcze białej :)

      Usuń
  5. O glinkach faktycznie wiele dobrego czytałam i zdecydowanie będę musiała się kiedyś skusić - moja maseczka z AVON identycznie wygląda mokra i jak schnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się.
    Zdjęcia cudne.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojj zgodzę się - mało co nawilża, większość przesusza. Glinki znam i używam od paru dobrych lat :) Różowa to jedna z moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo polubiłam glinki, zamierzam wypróbować wszystkie kolory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie w następnej kolejności będzie zielona :)

      Usuń
  9. Z glinkami zbyt wielu kontaktow nie mialam. Musze przyznac, ze zdjecia bardzo mi sie podobaja :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Skoro chwalisz to muszę spróbować :-) Ja zawsze przesiaduję z glinką w wannie, bo nie zasycha ;-))

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię glinki, ale różowej jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam wszystkie glinki, różową też ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie miałam jeszcze okazji używać, powoli zbieram się do zamówienia

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam już dużo glinek, ale różowej jeszcze nie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Różowej akurat nie miałam ; )) . Twoje zdjęcia świetne ! . Wyglądasz jak byś była mocno opalona :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. łagodnie powiedziane, wyglądam jak po zbyt długiej wizycie w solarium ;)

      Usuń
  16. Mnie na uczelni uczyli, że glinka ma całkowicie zaschnąć i potem się ją zmywa. Zastanawiam się, czy w takim razie można czy nie można jej zwilżać? A może to zależy od skóry?
    No i też rzecz, o której wiele dziewczyn nie wie- nie używamy metalowych łyżeczek do glinek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o metalowych miseczkach i łyżeczkach pisałam w tekście:)
      co do zasychania - ani na opakowaniu ani na stronie Fitomedu nie znalazłam na ten temat żadnej informacji, traktowałam ja zatem jak wszystkie inne glinki których dotąd używałam :)

      Usuń
  17. Oooo glinki są super, ostatnio przypomniałam sobie o swoim zapasiku zielonej i teraz do niej wróciłam :) Ja oprócz wody dodaję troszkę oliwy z oliwek.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wyglądasz pięknie nawet z glinką na twarzy :)) Różowej glinki jeszcze nie stosowałam :)

    OdpowiedzUsuń

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© In my secret world..., AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena