False Lashes, Mascara nadająca efekt sztucznych rzęs, Lovely. Recenzja. ~ In my secret world...

niedziela, 10 marca 2013

False Lashes, Mascara nadająca efekt sztucznych rzęs, Lovely. Recenzja.

Hej :)

Testowanie maskar Wibo/Lovely uważam za zakończone, dziś zatem czas na recenzję ostatniej z nich czyli False Lashes, Maskary nadającej efekt sztucznych rzęs od Lovely. Czy obietnice producenta się sprawdziły? I która z całej trójki najbardziej przypadła mi do gustu? Zapraszam do lektury :)



Na stronie producenta przeczytamy o niej:

Mascara False Lashes nadająca spektakularny efekt sztucznych rzęs dzięki swoim licznym umiejętnościom. Pogrubia, wydłuża, maksymalnie podkręca i podnosi rzęsy nadając spojrzeniu jeszcze bardziej uwodzicielski charakter. Teatralna oprawa oczu dzięki prostej aplikacji za pomocą tuszu i odpowiednio wyprofilowanej szczoteczki.



Moja opinia:

Test tej maskary zostawiłam sobie na deser, skuszona obietnicą producenta "efekt sztucznych rzęs", to właśnie po niej obiecywałam sobie najwięcej. Niestety, zawiodłam się...
Ale po kolei :)
Opakowanie tuszu jest spore (11 ml), obłe w kształcie i w krzykliwym kolorze fuksji. Na pewno nie przeoczymy go na sklepowej półce ;) Błyszczące napisy są jednak fatalnej jakości - ścierają się przy każdorazowym użyciu. Pewnie nim tusz się skończy, nie będzie już na niej ani pół literki ;)



Szczoteczka także jest sporych rozmiarów. Miałam już styczność z podobnymi, jednak z tą wyjątkowo ciężko się współpracuje ;) Nabiera zbyt dużo tuszu - osiada on w nadmiarze zwłaszcza na jej końcu. Ciężko się nią manewruje, pomalowanie krótkich rzęs w kącikach oczu to nie lada wyczyn, zatem albo sobie odpuszczam, albo ryzykuję umazanie skóry wokół oczu maskarą.



Konsystencja tuszu jest kremowa, jednak jak dla mnie za gęsta. Zbyt mocno oblepia szczoteczkę i w rezultacie skleja rzęsy. Trzeba więc porządnie zetrzeć nadmiar maskary o kant opakowania przed umalowaniem rzęs, lub poświęcić wyjątkowo dużo czasu na rozczesanie już umalowanych (i sklejonych). Nie takiego rozwiązania szukam...



Żeby nie było że tylko się czepiam ;) Tusz ma wyjątkowo intensywny czarny kolor, dzięki czemu już jedna warstwa daje oku ładną oprawę. Trzyma się w nienaruszonym stanie cały dzień, nie osypuje i nie kruszy. Jednocześnie bezproblemowo się go zmywa i nie podrażnia oczu.
Jednak obietnica efektu sztucznych rzęs to tylko chwyt reklamowy. Moje po umalowaniu są lekko pogrubione i uniesione, spodziewałam się bardziej spektakularnego efektu. Niestety ten tusz to przeciętniak jakich wiele w każdej drogerii, sprawdził się najsłabiej z całej trójki.

A tak prezentuje się na rzęsach:



Moja ocena: 3 / 5

Cena: ok. 10 zł

Dostępność: drogerie Rossmann

Podsumowując, mój faworyt z nowej trójki Wibo/Lovely to Volume Booster, drugie miejsce przypada Lift Lash XXL Volume, zaś trzecie opisanej w tym poście False Lashes. A jak wygląda wasz ranking?


Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt. Fakt ten nie miał wpływu na rzetelność mojej recenzji.


23 komentarze:

  1. Oj okropna szczotka, nie lubię takich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja go polubiłam, pomimo, że efektu sztucznych rzęs nie daje, to jednak bardzo ładnie prezentuje się na rzęsach. Ja niestety niebieskiego strawić nie mogłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nigdy nie miałam tuszu z Lovely i chyba nigdy się nie skuszę, chyba nie ufam w 100% tej marce ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Efektu sztucznych rzęs nie widać ;) U mnie 1 miejsce zajmuje niebieski, różowy jest na ostatnim ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, nie wygląda zachęcająco. Tusze z niskiej półki kompletnie do mnie nie przemawiają, mam z Wibo i pierwszy efekt był super a teraz nie mogę nim spokojnie pomalować rzęs.
    Ten tusz ma łudząco podobne opakowanie do tuszu Maybelline ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie, to pękate opakowanie i mnie kojarzy się z Maybelline :)

      Usuń
  6. a ja właśnie ten najbardziej polubiłam spośród całej testowanej trójki ;) Fakt, że efekt sztucznych rzęs to nie jest, ale jest nieźle ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja najbardziej polubiłam się z pomarańczowym, boosterem:)

      Usuń
    2. Mint, mamy podobne odczucia :)

      Usuń
  7. Opakowanie ma ładne, szczoteczka- no cóż z moja męczę się tak samo, ale tylko dlatego, że daje ładny efekt. Szkoda, że brzydko skleja rzęsy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za tą szczoteczką, o nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No szczoteczka niestety mnie też tak średnio pasuje... i mam podobne odczucia do Twoich...:) kolejnym razem raczej zdecyduje się na coś innego

    zapraszam do mnie, chociaz ja dopiero zaczynam przygodę z blogowaniem, ale mam nadzieję ze Ci sie spodoba;) pozdrawiam:) kamiladzwonkowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Szczotka jest spora, ale znalazłam swoją metodę, aby nie brudzić powiek.
    Lubię ją za to jaki daje efekt na moich rzęsach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do mojego rankingu ...niebieska - różowa - i na szarym końcu pomarańczowa.

      Usuń
  11. Myślałam, że to Maybelline. Co do efektu to faktycznie taki sobie.

    OdpowiedzUsuń
  12. ja preferuję szczoteczki silikonowe:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś otagowana ;)
    http://olsniewaj.blogspot.com/2013/03/tag-rozrywka-blogowa.html

    OdpowiedzUsuń
  14. dziękuję bardzo :)
    co do tuszy... ja ostatnio natrafiłam na dość ciekawy tusz, pewnie niedługo jak znajdę chwilkę to dodam jego recenzję także zapraszam ;).
    pozdrawiam :*
    + obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja ją nawet polubiłam, chociaż nie pobije Volume Booster'a :)

    OdpowiedzUsuń
  16. powiem ci ten tusz a dokladniej opakowanie robi na mnie takie wrażenie że az cięzko coś powiedzieć:D:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Wczoraj zakpupiłam ten tusz. Ciekawa jestem jak sie u mnie sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń

Strony

Obsługiwane przez usługę Blogger.

© In my secret world..., AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena